16 kwietnia 1952 r. polscy komuniści wydali wyrok śmierci na gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila” – jednego z najbardziej zasłużonych i bohaterskich żołnierzy Armii Krajowej, zastępcę komendanta AK, organizatora i szefa Kedywu oraz organizacji „NIE”.
W 1945 r. w Milanówku gen. Fieldorf został aresztowany przez NKWD. Nierozpoznany przez Sowietów, został zesłany do łagrów na Uralu. Po zwolnieniu w 1947 r. wrócił do Polski i pod fałszywym nazwiskiem zamieszkał w Łodzi.
W lutym 1948 r. skorzystał z ogłoszonej amnestii, ujawnił się, podał prawdziwe imię i nazwisko oraz stopień wojskowy. Pozostawał na wolności, był jednak śledzony przez agentów Urzędu Bezpieczeństwa.
10 listopada 1950 r. został aresztowany, osadzony w więzieniu na warszawskim Mokotowie i oskarżony, m.in. o wydawanie akowcom rozkazów likwidacji komunistów i partyzantów sowieckich.
W trakcie brutalnego śledztwa prowadzonego także osobiście przez dyrektora Departamentu Śledczego MBP Józefa Różańskiego, generał zachował godną postawę i odmawiał współpracy z UB.
Do końca zaprzeczał zarzutom – a były one nie tylko ciężkie, lecz i perfidne. Organizatorowi zamachów na wysokich dygnitarzy niemieckich i akcji odbijania więźniów z gestapo rzucono w twarz oskarżenie o kolaborację z Niemcami
16 kwietnia 1952 r. w gmachu Sądu Wojewódzkiego w Warszawie odbyła się rozprawa przy drzwiach zamkniętych. Sąd pod przewodnictwem sędzi Marii Gurowskiej, wbrew faktom, wykorzystując sfałszowane zarzuty, uznał gen. Fieldorfa za winnego i skazał go na karę śmierci przez powieszenie. Zasądzono także utratę praw obywatelskich, praw honorowych oraz przepadek mienia.
Generał Fieldorf, umieszczony po procesie wśród skazańców, „zachowywał absolutny spokój” – zapamiętał Apoloniusz Zawilski, pisarz, AK-owiec, od 1944 r. żołnierz komunistycznego wojska, aresztowany w 1951 r.
Czasem z udręczonej twarzy „Nila” znikał lekki uśmiech, a dla zabicia złych myśli chodził po celi i „mocując się sam ze sobą, przeciwstawiał swoją nieskazitelną przeszłość zarzutom stawianym przez organa śledcze, a znając dogłębnie metody NKWD […] popadał w wątpliwość i bezsilność wobec fałszu, zakłamania i przeinaczania faktów
– pisał z kolei Włodzimierz Rzeczycki, podchorąży 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich, siedzący z generałem w celi od 1951 r. – Pytany, dokąd zmierza, odpowiadał żartobliwie: »Do kina«. »Co grają?« – towarzysze starali się zająć jego uwagę. »Quo vadis?«” – mówił.
Troszczył się o chłopców wcielonych do „ludowej” armii, skazywanych na śmierć za dezercję z bronią w ręku – odstępował im jedzenie, wspierał ich moralnie. Współtowarzysze patrzeć nie mogli na to, że człowiek tej miary jest traktowany jak zbrodniarz, starali się więc chociaż wyręczać go w sprzątaniu, ale nie chciał o tym słyszeć. Na kolanach szorował podłogę metr po metrze, uśmiechając się pod nosem. A potem zabierał się do cerowania skarpetek wszystkich kolegów drewnianą igłą wyostrzoną na betonie.
Wyrok przez powieszenie(odmówiono mu nawet żołnierskiej śmierci przez rozstrzelanie) wykonano 24 lutego 1953 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Ciało Fieldorfa potajemnie pochowano, w nieznanym do tej pory miejscu.
Źródło: Muzeum II Wojny Światowej, Przystanek Historia
Na zdjęciach: Pan Generał z żoną, córkami oraz ostatnie zdjęcia na Rakowieckiej (koloryzacja wykonana współcześnie przez pana Mikołaja Kaczmarka)