Zginęli ratując Żydów – rozmowa z reżyserem Arkadiuszem Gołębiewskim

przez Monika Tarka-Kilen

24 marca obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Święto ustanowiono dopiero w 2018 roku. Zainteresowanie cichymi bohaterami, którzy za pomoc sąsiadom, czy przyjaciołom pochodzenia żydowskiego, zapłacili wysoką karę – pojawiło się zbyt późno. Na ogół pomagający i ich rodziny, a także represjonowani za pomoc, żyli i umierali nie będąc nikomu znani. 

Jednym z pierwszych filmów, który zebrał świadectwa o Polakach, którzy ratowali Żydów w czasie II wojny światowej – ukrywali, żywili, chronili, choć za taką pomoc groziła śmierć całej rodzinie – był zrealizowany w 2007 roku dokument „Życie za życie” w reż Arkadiusza Gołębiewskiego. Z reżyserem rozmawiamy o tym, jak doszło do tego projektu i jak ważne było zrejestrowanie opowieści naocznych świadków historii.

Skąd pomysł na zrobienie filmu i projektu „Życie za życie”? Przywołanie nazwisk Polaków, którzy zginęli ratując Żydów i choć zapłacili za swoje bohaterstwo najwyższą cenę, zostali zapomniani?

Przez lata w Polsce, w okresie PRL-u, temat ratowania Żydów przez Polaków był pomijany. Dopiero po 1989 zaczęło się szerzej przywoływać tych polskich bohaterów. Głównym inicjatorem mówienia o nich głośno był Instytut Yad Vashem, który zaczął honorować Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, a wśród nich najwięcej – ponad 6 tysięcy – jest Polaków. Ciagle jednak nie przywołani z imienia byli ci, którzy za pomoc swoim sąsiadom Żydom ponieśli smierć. Jako pierwszy upominał się o to prof. Tomasz Strzembosz. Ja z tematem zderzyłem się zawodowo na początku lat dwutysięcznych, kiedy przygotowywałem Studio Otwarte w TV Puls. Gościem był wtedy właśnie prof. Strzembosz. Potem wróciłem do tematu za sprawą inspiracji Macieja Pawlickiego, który powołał projekt „Życie za życie”. Jego celem było zbieranie świadectw o osobach, które zginęły ratując Żydów. Powstało Narodowe Centrum Kultury i w ramach tego projektu, oraz we współpracy z IPN i prof . Żarynem, rozpoczęliśmy projekt badawczy i filmowy. Jeździliśmy po Polsce, rejestrując na taśmie świadectwa osób, które pamiętają wydarzenia z czasów II wojny. Bazowaliśmy na pracy IPN. Prof. Żaryn ze swoim zespołem przekazywał nam sugestie, gdzie mamy jechać a ja nie tylko jechałem tam z ekipą i realizowałem nagrania, ale często towarzyszył temu także wywiad środowiskowy i sprawdzanie, czy ci Polacy na pewno zginęli za pomoc Żydom, za ich ukrywanie a nie np. za nielegalny handel mięsem. Bardzo przykładaliśmy się do tego, żeby te zebrane świadectwa były mocno udokumentowane.

Jak długo trwał ten projekt ?

Projekt, podzielony na dwa etapy, trwał w sumie nieco ponad dwa lata. Zebraliśmy wówczas około 35 świadectw.

W filmie „Życie za życie” znajduje się właśnie część z nich?

Tak. Film jest próbą podsumowania pierwszego etapu projektu. Opowiadamy o kilkunastu Polakach. Celem filmu było przywołanie tych postaci z imienia i nazwiska. Przedstawiamy chronologicznie wydarzenie a potem jego świadkowie je potwierdzają i opowiadają o tym co się stało.

Jak wyglądały spotkania w czasie realizacji filmu i zbieranie świadectw osób, które widziały te tragedie?

Zrobiliśmy to niemal w ostatniej chwili. Śmiało można powiedzieć, że 85% osób, którymi wtedy rozmawialiśmy już nie żyje. To byli cudem ocaleni członkowie rodzin, krewni, osoby które widziały zdarzenia. Na tym nam wtedy zależało, żeby dotrzeć do naocznych świadków. Spotkania z nimi głęboko zapadły mi w pamięć. Jak chociażby rozmowa z Janem Królem w miejscowości Siedliska pod Miechowem. Pan Jan zaprowadził nas do gospodarstwa rodziny Baranków. Rekonstruował, praktycznie minuta po minucie, tragiczne wydarzenia, które miały tam miejsce. Wskazywał gdzie ukrywali się Żydzi, jak próbowali uciekać gdy przyjechali Niemcy. Potem zaprowadził nas do stodoły, gdzie pokazał drzwi przestrzelone kulami. Z satysfakcją, po latach, te drzwi zobaczyłem w muzeum w Markowej. Dobrze, że zostały zachowane.

Co się działo potem z projektem „Życie za życie”?

Powstała strona dokumentująca nasze działania zyciezazycie.pl, a potem naturalne było przekazanie, w celu dalszej i szerszej dokumentacji oraz rozwoju, tego projektu do IPN-u. Żałuję, że nie doszło do kolejnego etapu filmowego projektu wg. którego trzech twórców miało zrealizować filmy fabularne na podstawie pojedynczych historii. W tym gronie, oprócz mnie, byli także Andrzej Trzos-Rastawiecki i Maciej Dejczer. Skończyło się na tym, że razem z Maciejem Pawlickim nakręciliśmy film „Historia Kowalskich”, opowiadający o wydarzeniu z 6 grudnia 1942 roku, z miejscowości Ciepielów koło Radomia, gdzie Niemcy jednego dnia zamordowali 34 osoby, w tym rodzinę Kowalskich. Po tym filmie prezydent Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie rodzine Kowalskich Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. “Historia Kowalskich” już prawie sto razy była pokazana w Telewizji Polskiej, co cieszy. Mam więc satysfakcję, że dołożyłem małą cegiełkę do rozpoczęcia procesu przywoływania tych najbardziej zapomnianych bohaterów, co teraz jest kontynuowane przez duże instytucje. Długo to trwało, ale było warto.

Rozmawiała Monika Tarka

Kadr z filmu “Życie za życie”.

Pomagający i represjonowani za pomoc Żydom żyli i umierali w milczeniu. W Izraelu rozpoczęto ich upamiętnianie 20 lat po wojnie. Udało się odznaczyć tylko niewielki procent wszystkich zasłużonych. W Polsce zaczęto doceniać pomagających dopiero w 60 latach po wojnie. Sytuację utrudniała komunistyczna „żelazna kurtyna” w Europie i brak wiedzy o akcji Instytutu Yad Vashem. Także zwykła skromność nie pozwalała wielu osobom ubiegać się o tytuły za ratowanie ludzi. Nie pozwalała im tez na to skromność. Mówili, że nie chcą odznaczeń bo nie robili nic nadzwyczajnego, bowiem pomoc człowiekowi jest obowiązkiem każdego…

Polacy w szczególny sposób potraktowani zostali w wieku XX, a wyjątkowej próbie poddani zostali w okresie II wojny światowej (1939-1945). Będąc ofiarą Polacy zmuszeni zostali jednocześnie do bycia świadkiem mordu o jakim nie słyszał wcześniej świat. Na ziemiach polskich nazistowskie Niemcy utworzyły główny ośrodek eksterminacji ludności żydowskiej zamieszkującej Europę. W gettach, obozach pracy, w obozach śmierci, w innych miejscach, często do dziś nikomu nieznanych, unicestwiono blisko 6 milionów Żydów. Rząd Polski na emigracji i władze Polskiego Państwa Podziemnego w Kraju mord jednogłośnie potępiły. Zbrodniarzom niemieckim zapowiedziano surową karę. Własnych zdrajców i kolaborantów, o ile istniała taka możliwość, starano się karać natychmiast.
Na różne sposoby starano się alarmować opinię światową. Specjalny wysłannik Rządu Polskiego, Jan Karski, objeżdżał świat prosząc o interwencję. Domagano się działało powstrzymujących III Rzeszę. Pomimo własnej trudnej sytuacji, zagrożenia karą śmierci i ogromnego ryzyka, znaleźli się pod okupacją Polacy, którzy gotowi byli dla ratowania bliźniego zaryzykować życie własne i najbliższych. Pomocy udzielano indywidualnie oraz w sposób zorganizowany czego przykładem powstanie „Żegoty” (1942) czy Rady do Spraw Ratowania Ludności Żydowskiej w Polsce (1944). Wśród najbardziej znanych członków akcji Pomocy znaleźli się m.in. Zofia Kossak-Szczucka, Wanda Krahelska-Filipowicz, Irena Sendler, Lucjan Grobelny, Henryk Wolioski, Ferdynand Arczyoski, Władysław Bartoszewski, i wielu, wielu innych.
Szczególne miejsce wśród nich zajmują ci Polacy, którzy za swą bohaterską postawę zapłacili represjami a nawet życiem. Ilu ich było nie dowiemy się nigdy, podobnie jak nigdy nie poznamy już dokładnej liczby wszystkich Pomagających.
Bez wątpienia jednak nie było ich mało. Świadczą o tym nazwiska wielu rodzin polskich, których jedyną winą było to, że chciały ratował żydowskich współobywateli. Należą do nich m.in. Michał Kruk z Przemyśla, Katarzyna Kazimierczak z Radomia, Roman Blum i Franciszka Budziaszek-Resich z Krakowa, Ignacy Skorupko oraz Józef Krawczyk z żoną i 9-letnim synkiem z Boisk, rodzina Baranków z Siedlisk, ośmioosobowa rodzina Ulmów z Markowej, rodziny Deców, Lewandowskich i Kuszków z Pantalowic, 19 mieszkańców Woli Przybysławskiej, 33 mieszkańców Rekówki i Ciepielowa, i wielu, wielu innych, o których informacje mogą Państwo znaleźć na tej stronie. Zdarzało się, iż Polacy ginęli za pomaganie Żydom także poza granicami Kraju, jak Henryk Sławik, który akcję ratunkową prowadził na Węgrzech. 
(zyciezazycie.pl)

Polecane artykuły

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Akceptuj Czytaj więcej