Tysiąc biegów Tropem Wilczym! Jubileuszowa i rekordowa edycja biegnie z pomocą Ukrainie – wywiad z Barbarą Konarską

przez Monika Tarka-Kilen

Bieg „Tropem Wilczym” obchodzi swoje dziesięciolecie. W tym roku jest organizowany w prawie tysiącu miejscach w Polsce i na świecie. To absolutny dotychczasowy rekord. W obliczu brutalnego ataku Rosji na naszych sąsiadów organizatorzy zdecydowali bieg połączyć ze zbiórką funduszy na pomoc Ukrainie. 

Historia biegu jest związana z obchodami 1 marca Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. W 2013 roku grupa pasjonatów i działaczy społecznych postanowiła z okazji święta zorganizować „Tropem Wilczym. Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych” w lesie koło Zalewu Zegrzyńskiego. O fenomenie “Tropem Wilczym”; o tym jak przez 10 lat zmieniał się bieg; którzy bohaterowie są patronami tegorocznej edycji; jak doszło do tego, że wydarzenie sportowe zmieniło się w akcję pomocy – w tym roku m.in. Ukrainie i skąd tak duże zainteresowanie biegiem wśród młodych ludzi – rozmawiamy z rzecznikiem prasowym biegu Barbarą Konarską

– Mamy jubileuszowy rok biegu “Tropem Wilczym”. Polacy biegną już po raz dziesiąty. Jak przez te lata zmieniał się i rozrastał ten projekt.

W pierwszej edycji brało udział kilkanaście osób. To był bieg po terenach leśnych w okolicach Zegrza. Druga edycja była już dużo większa, wielki stołeczny bieg na 1500 osób. W trzeciej edycji pobiegło 40 miast, po kilka w każdym województwie a czwartym biegiem wybiegliśmy z Polski. Bardzo szybko zaczęło się to rozrastać. W dziewięciu poprzednich edycjach liczba miejsc, w których odbywał się bieg dochodziła do niecałych czterystu. Nigdy jednak tych czterystu miejsc nie przebiliśmy. Biegł cały świat, poza Ameryką Południową. Były biegi w Afryce, Australii, oczywiście w Stanach Zjednoczonych, stolicach Europy, na kresach. Biegły też miasta garnizonowe, Wojsko Polskie, misje wojsk sojuszniczych NATO – tam gdzie byli polscy żołnierze. Biegli żołnierze amerykańscy czy włoscy przebywający na misjach w Polsce.  Teraz doszliśmy do tej dziesiątej edycji. Bardzo chcieliśmy, żeby w tym jubileuszowym roku przekroczyć liczbę czterystu miejsc biegu i …udało się! W tym roku do biegu zgłosiło się aż tysiąc punktów. Biegnie też Ameryka Południowa -dwa biegi są w Brazylii – więc w końcu udało nam się podbić ostatni niezdobyty kontynent. W tym roku masowo do biegu dołączyły szkoły. To były setki placówek. Prawie 640 szkół pobiegło 1 marca, bo młodzież szkolna biegnie w normalne dni tygodnia a w niedzielę 6 marca biegnie reszta świata.

– Co się jeszcze zmieniło w biegu przez te dziesięć lat, oprócz tego, że frekwencja z roku na rok rosła?

Zmienił się jego charakter. W momencie, kiedy zobaczyliśmy, że ta pierwsza misja biegu, czyli misja edukacyjna, została zrealizowana i już wszyscy wiedzą kim byli Żołnierze Wyklęci, postanowiliśmy pójść dalej. Zaczęliśmy łączyć bieg ze zbiórkami pomocowymi, wspierającymi chore dzieci. Zaczęliśmy też zbierać krew. Wszystko po to, żeby za słowem szedł czyn. W tym roku znów zmieniliśmy charakter biegu. Jego hasło brzmi od kilku dni „Biegniemy Ukraino z pomocą!”.

– Właściwie to zrobiliście to na ostatniej prostej, na kilka dni przed startem biegu w całej Polsce.

Tak. Wszystkie te miejsca, w których bieg się odbywa będą jednocześnie miejscem zbiórki środków pieniężnych na rzecz Ukrainy, bo to pieniądze są teraz potrzebne najbardziej. Cała Fundacja Wolność i Demokracja, która jest organizatorem biegu, jest skupiskiem ludzi, którzy mają głęboko korzenie na kresach. To często są ludzie, którzy dawno temu przyjechali do Polski, tu skończyli studia ale tam mają rodziny, relacje. Wychowali się tam, więc znają tamtejsze środowisko. Od 15 lat organizują projekty wspierające Polaków na kresach, wspierające media polonijne, wspierają edukację. Mają kontakt z tamtejszymi środowiskami, wiedzą co jest tam potrzebne, wiedzą gdzie i jak tam dotrzeć. Dlatego jako Fundacja nie działamy wobec wojny na Ukrainie chaotycznie. Warto zaznaczyć, że ten projekt pomocy Ukrainie nie zatrzyma się 6 marca. Będzie biegł dopóki Ukraińcom będzie potrzebna pomoc. To jest ta największa zmiana.

– W jaki sposób są i będą przez was zbierane fundusze na pomoc Ukrainie?

Najważniejsze informacje można znaleźć na naszej stronie tropemwilczym.org. Poza tym na naszym Facebooku. Zbieramy też pieniądze do puszek 6 marca na każdym biegu m.in. na wielkim biegu warszawskim na Fortach Bema. Zachęcamy więc do przyjścia.

– Nawet ci, którzy nie biegną, mogą przyjść tylko po to, żeby wspomóc waszą zbiórkę?

Dokładnie. W tym roku, jak zwykle zrobiliśmy też akcję zbierania krwi, ale przerwaliśmy ją kilka dni temu. Polacy bowiem nie zawiedli i ilośc krwi była na ten moment wystarczająca. Ale oczywiście w każdej chwili, kiedy tylko to będzie potrzebne, jesteśmy w stanie uruchomić zbiórkę krwi ponownie. Jesteśmy w ciągłym kontakcie z Narodowym Centrum Krwi i z centrami regionalnymi. Dają nam sygnał, kiedy krew jest potrzebna. Jesteśmy w ciągłej gotowości i możemy błyskawicznie zareagować.

– Na co będą przeznaczone zebrane przez was fundusze na pomoc Ukrainie. Mówiłaś, że macie tam kontakty, jesteście na łączach z Polakami na kresach, uchodźcami. Czego teraz najbardziej potrzebują?

Teraz potrzebne są głównie środki opatrunkowe i lekarstwa. Trzeba też pamietać, że inne potrzeby mają ludzie, którzy docierają na granice, inne ci którzy czekają po stronie ukraińskiej na wjazd do Polski a jeszcze inne ci, którzy zostali w swoich domach. Do Polski docierają głównie kobiety, dzieci, osoby starsze, przyjeżdżając z niewielką ilością bagażu. Często samochodami, które ich przywiozły na granicę, mężowie czy bracia wracają, po to żeby walczyć. Ludzie wysiadający z pociągów często mają jeszcze mniej ze sobą, bowiem wsiadając do pociągu słyszą, że na miejsce jednej czy dwóch walizek, może wsiąść matka z dzieckiem. Zostawiają więc te bagaże na dworcach i przyjeżdżają do nas z jedną torbą. Czasem ludzie jechali część drogi leżąc na podłodze, osłaniając ciałem swoje dzieci, bo pociąg był ostrzeliwany. Ci co przyjeżdżają potrzebują więc pomocy psychologicznej. Ci którzy nie mają tymczasowo gdzie jechać dalej i są lokowani w szkołach, halach, schroniskach, potrzebują materace, karimaty, ciepłe koce, ciepłe posiłki, batony, energetyki, szybkie jedzenie, musy. Rodziny z małymi dziećmi często przyjeżdżają bez wózków, łóżeczek dla dzieci, pieluch jednorazowych. Na granicę trzeba mądrze wysyłać pomoc.

– Wróćmy do tegorocznego biegu “Tropem Wilczym”. Co roku bieg ma swojego patrona, Żołnierza Wyklętego? Kto jest patronem X biegu ?

W tym roku zrobiliśmy podsumowanie. Zawsze wybieraliśmy patronów według kluczy historycznych lub emocjonalnych. Był też bieg, którego patronami było Żołnierze Niezłomni nadal obecni pośród nas, żywi świadkowie historii. W tym roku mamy kilka grup patronów: dziewczyny niezłomne, dowódców wyklętych i ikony. W sumie 12 osób, najbardziej znane postaci takie jak „Lalek”, „Warszyc”, „Rój”, Pilecki, „Zapora”, „Łupaszka”, „Inka”, Stasia Golec, Stasia Rachwałowa, Lidia Lwow, Łukasz Cieplliński, Marian Markiewicz – ikony ze świata Żołnierzy Wyklętych.

– No i jak co roku pojawią się też ambasadorowie biegu, czyli znane osoby, które pobiegną “Tropem Wilczym”.

Tak. Zaprosiliśmy tych, którzy nam towarzyszyli w zeszłych latach. Osoby za świata kultury, sportu, komentatorów. Nowością jest natomiast współpraca z Polskim Komitetem Olimpijskim. Mamy nadzieję, że będzie się rozwijała.

– Na czym ta współpraca polega?

Organizujemy bieg, który jest nie tylko wydarzeniem związanym z pamięcią i edukacją, ale też ogromnym wydarzeniem sportowym. Chcemy więc odkrywać wspólnie sportowe talenty i to na poziomie lokalnym. Bo skąd biorą się późniejsi olimpijczycy? Ich talent odkrywany jest przez nauczycieli WF-u czy trenerów ale także w czasie lokalnych imprez sportowych. “Tropem Wilczym” jest znaną lokalną imprezą sportową i od lat wyłapujemy u nas sportowe talenty. Zresztą wśród młodzieży, która biegnie mamy już osoby uprawiające ten sport na poziomie mistrzostw Polski czy Europy. Droga od “Tropem Wilczym” do Olimpiady jest naprawdę taką drogą nie przesadzoną. Od tego roku przyznajemy stypendia sportowe dla młodzieży z potencjałem sportowym, ale też z doświadczeniem w pracy społecznej. Właśnie taką młodzież chcemy wyłuskiwać, nagradzać i wspierać. Odkryliśmy niesamowite sylwetki dzieciaków, licealistów, maturzystów, działających w OSP, robiących wolontariaty w szpitalach, zbierających dary dla potrzebujących, mających przepiękną kartę działania prospołecznego ale jednocześnie talent sportowy. Będziemy te osoby wspierać i od tego roku przyznawać im sportowe stypendia finansowe.

– Jakie wydarzenia około biegowe zaplanowaliście na ten rok?

W tym roku tym największym wydarzeniem jest zbiórka pieniędzy dla Ukrainy. Poza tym biegowi tradycyjnie towarzyszą koncerty. W Warszawie bieg na Forcie Bema będzie miał tą żywą oprawę muzyczną. Będą w wielu miejscach rekonstruktorzy. W Głubczycach bieg odbywa się trasami historycznymi, pojawia się wiele opowieści lokalnych, z historią regionu. Zdarzają się jeszcze spotkania ze świadkami historii. Ale najważniejsze jest to, że biegną całe rodziny, wspólnie spędzają czas. Rodzic może pokazać dzieciom jak pomagać, opowiedzieć o historii. Tegoroczny bieg ma w tym roku symboliczny wydźwięk, bowiem ta ofiara żołnierza, o której mówimy, ofiara tych którzy noszą mundur, jest w tej chwili żywa. Z podobnym wrogiem, jak nasi żołnierze wyklęci, walczą dziś nasi sąsiedzi. Wojna jest tuż obok. Dzisiaj, jak nigdy wcześniej, każdy rozumie, że ta nasza historia to coś więcej niż wspomnienia dziadka. Rozumiemy w jakich warunkach wykuwało się bohaterstwo, w jaki sposób krzepło. Dokładnie to dzieje się teraz po drugiej stronie naszej granicy.

– Mówiłaś, że w tym roku w biegu wzięła udział rekordowa liczba szkół. To jest wynik waszej całorocznej pracy. Przecież poza marcem i biegiem “Tropem Wilczym” w całej Polsce, w ciągu roku organizujecie spotkania w szkołach, również w ramach Retrospektyw Festiwalu NNW (Festiwal Filmowy NNW jest od lat partnerem biegu – przyp.aut.) i promujecie ideę biegania i pomagania a także przeprowadzacie lekcje o Żołnierzach Wyklętych.

Tak, to jest zawsze 10 miesięcy pracy. Zaczynamy pracować nad projektem, wyszukujemy sylwetki na następny rok, przygotowujemy na ten temat materiały i organizujemy spotkania w szkołach.

– Jak te spotkania wyglądają?

Nasze wizyty polegały na tym, że opowiadaliśmy o biegu “Tropem Wilczym” jednocześnie opowiadając o historii Żołnierzy Wyklętych. Zachęcaliśmy młodzież do tego, żeby sama zorganizowała bieg. W ten sposób chcemy kształtować postawy liderskie. Młodzież porobiła listy uczestników, zaprosiła kolegów z innych klas, wytyczyła trasę, stworzyła zarys historyczny. Oczywiście biegi odbyły się pod opieką nauczycieli ale organizowali je uczniowie. Mamy więc coraz młodszych organizatorów. Wydawało nam się, że młode pokolenia nie będą zainteresowane takim tematem. Dlatego byliśmy zdziwieni, że młodzi ludzie wyrywają się do organizowania takiego wydarzenia. To było dla nas miłe zaskoczenie i niespodzianka, kiedy do udziału w tegorocznym biegu zaczęły się zgłaszać szkoły z całej Polski.

– Jakie są wasze plany na przyszłość? Co będzie się działo przez następne dziesięć lat biegu “Tropem Wilczym”?

Na pewno chcemy, żeby biegło coraz więcej szkół. “Tropem Wilczym” jest już wspominane w podręcznikach do nauki historii, tych które mówią o Żołnierzach Wyklętych. Jest opisane jako wielki ruch społeczny, bo to jest inicjatywa oddolna. Jesteśmy więc już przykładem podręcznikowym i mam nadzieję, że młodzież zechce organizować te biegi. Zwłaszcza że świadomość młodych ludzi dotycząca czynnych postaw żołnierskich od tego roku jest bardziej zrozumiała i świadoma. Nikt nie schowa przed dziećmi tego tematu. Pokazanie postaw żołnierzy niezłomnych jest dodatniem młodym ludziom odwagi. Uświadomieniem, że każda wojna pociąga za sobą mobilizację patriotyczną. To może im pomóc poradzić sobie z lękiem przed wojną, która dla dzieci była do tej pory czystą abstrakcją. Dlatego musimy mówić o tym, że wolność nie jest dana raz na zawsze, i że my wszyscy musimy tę wolność chronić. Okazją jest “Tropem Wilczym” i trzeba to wykorzystać. Chcemy też iść w stronę rozwoju projektów pomocowych, żeby “Tropem Wilczym” było projektem czynu nie tylko pamięci. Bo gdybyśmy zapytali Żołnierzy Wyklętych – „Co chcielibyście, żebyśmy robili przez te następne lata?”, to oni by powiedzieli – „Róbcie co my robiliśmy. Budujcie Polskę, umacniajcie ją!”.

Rozmawiała Monika Tarka-Kilen.

Źródło: Facebook/tropemwilczym

Polecane artykuły

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Akceptuj Czytaj więcej