Pomiechówek – zapomniany obóz zagłady

przez Administrator

Pomiechówek jako miejsce eksterminacji ludności polskiej i żydowskiej w trakcie II wojny światowej nie funkcjonuje w szerszej świadomości historycznej. Pamięć o obozie i jego ofiarach przywraca film „Krwawy ślad” w reżyserii Ewy Żmigrodzkiej. Jest on zakwalifikowany do Konkursu Filmów Polskich na Festiwalu NNW 2021 roku.

Zbudowany jeszcze w czasach carskich fort w Pomiechówku należy do zewnętrznego pierścienia twierdzy Modlin. 28 września 1939 roku został on zdobyty przez armię niemiecką. W marcu 1941 roku z powodu przeludnienia w gettach rejencji ciechanowskiej na terenie fortów Pomiechówka utworzono więzienie, do którego zaczęto zwozić rolników z okolic Nasielska, Płońska i Sochocina, zakonników z mariawickiego klasztoru w Felicjanowie i mieszkańców miejscowego domu dla starców i kalek. Do czerwca część z więźniów została wypuszczona, a część wywieziona na roboty do Rzeszy, Niemcy zaś zaczęli zwozić do fortów Żydów z pobliskich gett, którzy przebywali tam do 14 sierpnia, kiedy to odesłano pozostałych przy życiu do Generalnego Gubernatorstwa, by przebudować forty na obóz koncentracyjny, przez który przejść miało od 50 do 100 tysięcy osób.

W obozie znajdowało się dziesięć cel głównych, w których w tragicznych warunkach przetrzymywano od sześćdziesięciu do osiemdziesięciu więźniów. Osadzeni spali na gołym betonie, nie mieli dostępu do światła ani wody i często zapadali na choroby skóry, tyfus i biegunkę.

Załoga obozu złożona była z funkcjonariuszy gestapo i lokalnych folksdojczów, którzy wyróżniali się szczególnym okrucieństwem. Wielu więźniów umierało na skutek tortur podczas przesłuchań lub po powrocie do celi. Dodatkowo codziennie odbywały się egzekucje w czasie których według relacji więźniów Niemcy mordowali przeciętnie trzydzieści do czterdziestu osób. Często przyczyną wydania wyroku śmierci był stan zdrowia uniemożliwiający transport do obozu koncentracyjnego.

Wobec niepowodzeń na froncie wschodnim Niemcy zaczęli zacierać ślady swoich zbrodni w Pomiechówku. Więźniowie byli masowo mordowani, a ich ciała palono lub zakopywano w masowych grobach. Likwidowano też dokumentację obozu. Na przełomie sierpnia i września 1944 roku do Pomiechówka zaczęto ponownie zwozić polskich więźniów między innymi z Marek i Wołomina. Wykorzystywano ich jako niewolniczą siłę roboczą przy kopaniu fortyfikacji i zacieraniu śladów zbrodni na terenie obozu.

Po wyzwoleniu obozu zaczęły przybywać do niego rodziny więźniów. Była wśród nich Janina Falkowska-Ignicka, żona zamordowanego w Pomiechówku komendanta AK, która wspominała po latach:

Gdy weszliśmy na teren fortu na środku był plac, a dalej z boku była szubienica. Na całym tym placu przy forcie śniegu nie było, a jak pamiętam, był żółty piasek. Na tym piasku widoczne były kupki popiołu, a inni ludzie, którzy tam byli ze mną, mówili, że jest to popiół ze spalonych ciał ludzkich. Prawie na całym placu, a może nawet do połowy placu, płytko zakopywane były zwłoki ludzkie. W wielu miejscach wystawały z ziemi ręce, nogi, gdzie indziej plecy lub też części ubrania.

Dotychczas na terenie fortu w  Pomiechówku odbyły się trzy ekshumacje. Od 2008 znajduje się on w rejestrze zabytków i służy za miejsce pamięci o ofiarach tamtejszego obozu.

Polecane artykuły

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Akceptuj Czytaj więcej